Wywiad - Marta Krajewska

Cześć, wracam do was z nowym wywiadem w którym poznacie bliżej pisarkę której powieści czyta sie z niezwykłą przyjemnością.



1. Możesz powiedzieć coś o sobie tym czytelnikom, którzy nie mieli szczęścia ciebie poznać?
Cześć, jestem Marta i jestem nałogowym pisaczem. Jestem również zakręcona na punkcie wczesnych Słowian i ich życia codziennego, fantastyki i horroru więc mniej więcej tego możecie się spodziewać po moich książkach. Lubię bawić się schematami, wprowadzać ludzi w błąd i wzruszać. Tak, że zostaliście ostrzeżeni.


I od razu pokazujesz duszyczkę wiecznie uśmiechniętej. Bardzo dobrze, pozytywnych osób nigdy za wiele

2. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
 To było jeszcze w dwudziestym wieku, ho ho i trochę temu! Moje pisanie jest niewiele młodsze ode mnie, bo wcześnie zaczęłam coś tam skrobać. Jednymi z najwcześniejszych postaci jest trójka dzieciaków z Czartojarska, które w przyszłym roku wreszcie ukażą się szerszej publiczności. Storytel poprosił mnie o napisanie serialu dla dzieciaków więc z przyjemnością wyjęłam z szuflady stare postacie, ubrałam je w nowe słowa, dodałam trochę słowiańskich demonów i voila! Wyszedł całkiem fajny serial, o czym mam nadzieję, wkrótce się przekonacie. Innymi takimi starymi postaciami są Venda i DaWern, którzy są ze mną odkąd miałam trzynaście lat.

3. Warsztat pisarski szlifowany przez całe życie. Czy książka o której wspominasz to jedyne z projektów które dopiero się ukażą czy masz w zanadrzu jeszcze jakiś projekt którego zajawką mogłabyś się podzielić? Trzeci tom przygód Bratmiła, albo jakaś inna seria z Wilczej Doliny?
W tej chwili piszę dla Storytel jeszcze jeden serial, tym razem jest to obyczajówka i to z takich luźnych, babskich komedii, gdzie można się pośmiać i trochę wzruszyć. Jednocześnie wciąż kręcę się tu wokół tego, co znam najlepiej - wieś (tym razem współczesna), ludzkie emocje... i krowy. Tak, jest tu sporo krów. U mnie wszędzie znajdziesz krowy. Jak się rozprawię z tym projektem zaczynam trzeci tom przygód Vendy.

4. Co jest dla ciebie najtrudniejsze oraz najłatwiejsze podczas pisania?
Zacznę od najłatwiejszego, bo tego jest znacznie mniej. Najłatwiejsze i najprzyjemniejsze jest knucie. Wpadanie na pomysły, wymyślanie fabuły, dialogów, twistów. Szlifowanie tego, co się wymyśliło to ta trudniejsza część. Risercz, grzebanie w książkach za wiedzą, mierzenie się z faktem, że to, co wydawało się świetnym pomysłem o drugiej w nocy, rano nie wydaje się aż tak genialne. Natomiast absolutnie najtrudniejsze jest samo klepanie w klawisze. Trzeba ukraść z doby trochę czasu, trzeba być akurat w formie intelektualnej, skupić się i dać ponieść. To jest bardzo trudne gdy się pracuje na etacie, wychowuje dzieci, lubi spędzać czas z mężem i chce się widywać ze znajomymi. Czasem myślę, że próbuję złapać za ogon zbyt wiele srok, ale nie umiem z niczego zrezygnować.

5. Jesteś fanką mitologii słowiańskich, jak się ono zaczęło twoje zainteresowanie nią?

W liceum przechodziłam etap miłości do wszelkich mitologii i wtedy po raz pierwszy czytałam "Mitologię Słowian" Gieysztora. Chciałabym powiedzieć, że się zakochałam, ale prawda jest taka, że to nie była najłatwiejsza lektura. Niemniej jednak coś tam w głowie zostało i kiedy całe lata później zaczęłam się interesować życiem codziennym wczesnych Słowian, miałam już jakieś pojęcie o mitologii. Tylko ona zawsze była dla mnie na drugim, albo nawet trzecim planie. Na pierwszym jest życie codzienne, kultura materialna, rytuały i obrządki (tutaj zahaczam o mitologię). Na drugim planie jest bestiariusz z wszystkimi cudownymi możliwościami jakie daje wykorzystanie potworów w tekstach. Na trzecim są bogowie i wiara, a to dlatego, że jest to dla mnie najbardziej płynna i nieodgadniona dziedzina. Tego nie da się nauczyć, bo zbyt wiele jest niejasności, nadinterpretacji i sporów. Ogarniam ten temat, ale podchodzę do niego z dużą ostrożnością. Przede wszystkim jednak staram się traktować tę kulturę jako całość, próbując sobie wyobrazić i opisać świat, w którym żyli nasi przodkowie.

6. Czy pisanie zmieniło ciebie w jakimś stopniu? Jeśli tak to która z twoich cech uległa największej zmianie?

Ale pytasz o pisanie w rozumieniu - od czasu wydania książek? Bo czy pisanie zmienia ludzi tak ogólnie to trudno powiedzieć. Pewnie zmienia. Ogólnie na pewno uczy obserwacji, analizy wszystkiego co się dzieje wokół i zapamiętywania tego. Autorzy chłoną ludzi i sytuacje jak gąbki i często uczą się przez to wielkiej empatii.
A po wydaniu
Po wydaniu stałam się odporniejsza na opinie innych, jednocześnie miewając momenty, gdy bardzo potrzebuję tych opinii, żeby się pozytywnie doładować. Czyli na złe się trochę uodporniłam, za to uzależniłam się od dobrych 
Po wydaniu pisze się też inaczej, bo już pod presją. Z jednej strony jest to lęk przed tym, że kolejną książka nie utrzyma się poziomu pierwszej, że nie będziesz się rozwijać, że będziesz sam z siebie niezadowolony. Z drugiej strony wiesz już, że gdzieś tam są czytelnicy i to też jest ciśnienie. Już nie piszesz dla siebie, do szuflady, marząc, że może kiedyś... Teraz już wiesz, że ktoś to przeczyta. Że czeka. I pyta kiedy. To jest taka słodko-gorzka piguła. Słodko, że ktoś chce czytać. Gorzko, bo w moim przypadku presja zabija kreatywność. Nie umiem pisać pod groźba deadlajnu, jak niektórzy.

7. Czy któraś ze stworzonych przez ciebie postaci jest szczególnie bliska twemu sercu? Proszę, uzasadnij swą odpowiedź.

Co do postaci: Dawniej bez zająknięcia powiedziałabym, że DaWern. To jest taki ktoś, kto daje siłę. Wiesz, mawia się, że za każdym wielkim mężczyzną stoi kobieta. Ja myślę, że jest też mnóstwo odwrotnych sytuacji. Silna kobieta bywa silna wiedząc, że ma za sobą oparcie, skałę w postaci swojego mężczyzny. Ja wierzę w partnerstwo i DaWern wydaje mi się takim gościem, że którym moja silna Venda może stworzyć świetny duet. Pisałam o tej dwójce całymi latami, bawiłam się ich związkiem, umieszczałam ich w różnych światach i schematach. Są mi bardzo bliscy. Natomiast ostatnio piszę też inne postaci i to jest fajne, że zakochuję się w każdym z nich. Rozumiem Bratmiła, uwielbiam Chaberkę, te dzieciaki z Czartojarska, a teraz lubię bardzo moich bohaterów z obyczajówki. Najfajniej to dać się zaskoczyć. Czasem naprawdę zdarza się, że bohater, który był jakiś w mojej głowie nagle wyrasta na kogoś innego. Lubię ten moment, kiedy myślę "No, no, mój Sssskarbie, nie spodziewałam się tego po tobie"

8. Wiem, że masz mało czasu ale czy masz może jakiegoś swego ulubionego pisarza/pisarkę?

Rzeczywiście czasu na czytanie mam stanowczo za mało, ale za to jeśli już czytam, to polskich autorów. Dużo fajnych książek wychodzi i kolejkuję je konsekwentnie na półce i czytniku. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że właściwie jedyną autorką, której książki czytam na pniu, bez kolejki, jest Marta Kisiel. Podoba mi się jej poczucie humoru i fajnie rozwijane światy. Poza tym od trzech lat biorę udział w Zewie Zajdla. To dla mnie najprostszy sposób, żeby przeczytać te pięć książek, które fani uznali za najlepsze w roku. Natomiast boli mnie niestety, że z pewnością omija mnie mnóstwo świetnej literatury, bo doba jest za krótka na wszystko, co chciałabym robić.


9. Masz jakieś rady dla osób stawiających pierwsze kroki na rynku wydawniczym?

Słyszałam o autorach, którzy wysłali pierwszą książkę do jednego wydawcy i trafili w dychę, ale są to rzadkie przypadki. Takie pisarskie jednorożce. Najczęściej sprawdza się szlifowanie warsztatu, publikowanie w antologiach i budowanie CV, którym można błysnąć wydawcom po oczach. Ale to, czego najczęściej wam nie mówią, to jak wygląda świat po drugiej stronie tęczy. Kiedy już wypuścicie książkę w świat, ludzie będą ją oceniać. Będą poniekąd oceniać i was i często nie będą mieli skrupułów. Kilka osób zjedzie wasze ukochane dzieło tylko dlatego, że hejt się sprzedaje. Wiecie o tym, ale to i tak będzie was boleć. Często nie zrozumieją, przekręcą i tak się czepią, albowiem to, co autor pisze, a to , co czytelnik rozumie, to często dwie różne rzeczy. Nie będzie wam wolno się bronić, ponieważ zawsze sobie w ten sposób zaszkodzicie. Nie zostaniecie celebrytami z dnia na dzień i nikt nie obsypie was kasą, ale wielu będzie myślało, że tak właśnie jest. Będziecie się musieli nauczyć jak żyć po spełnieniu marzenia. Czy obrać nowy cel, czy cieszyć się tym, co już? Będzie też wiele niesamowitych chwil, ciepłych słów, skrzydeł u butów i bananów na twarzach. Będzie cudownie i strasznie. Być może zupełnie nie tak, jak sobie wyobrażaliście. Trochę jak wtedy, gdy marzycie o dziecku i gdy już je macie. Z mojego punktu widzenia to bardzo podobne sytuacje. Mieszanina szczęścia, zmęczenia i miliona różnorodnych emocji. I nawet kiedy jesteś akurat w dołku wiesz, że to i tak najlepsza rzecz, jaka ci się w życiu udała. I tego wam życzę

I to by było na tyle, kurysywą zapisałem kilka własnych odpowiedzi na to co napisała autorka aby dać wam znać iż ten wywiad tylko na początku był na zasadzie pytania-odpowiedzi, później przeistoczył się naturalym sposobem w dyskusję. Chciałbym serdecznie podziękować pisarce za przeprowadzony wywiad oraz udostępnienie zdjęć które możecie podziwiać czytając wywiad.

Komentarze